Oblivate
Rodzimy się z pewnymi rolami, dostajemy je od losu całkowicie bezwzględnie.
Godzimy się na nie, poznajemy nowe, tracimy je i zmieniamy, gdy inne uznamy za ważniejsze, zmieniamy też siebie w nich - jesteśmy lepsi i gorsi.
Możemy się w nich doskonalić, tolerować je i być w nich mniej lub bardziej szczerzy zarówno ze sobą jak też z innymi.
A ci inni mają podobnie, grają mniej lub ważne role w naszym życiu - dłuższe i krótsze - epizodyczne, z chęci, sympatii, miłości i z przymusu, dlatego że "tak wypada" lub tylko tak przypadkiem wypadło.
Mnóstwo razy ku mojemu zaskoczeniu dowiadywałam się, że odgrywam rolę ważniejszą niż podejrzewałam, że jestem ważniejsza, bliższa, godna bezinteresowności. Prawie zawsze się nie doceniałam w żadnej z ról, nie marzyłam nawet o tym, że można mnie tak pokochać jak kocha mnie mój Mąż, tak akceptować, obdarzać troską i cieszyć jak przyjaciele. Nie wiem co jest fundamentem tej niepewności, podejrzewam, że to dlatego, że przez długi czas moje role były nic nie warte w oczach najbliższych krewnych, najwięcej warte były te warte dla nich, bo bezinteresowność odkryłam w praktyce już jako dorosła. Mam szczęście mieć obecnie w życiu całkiem wiele osób, dla których jestem ważna, które cenią mnie i moje zasady. Potrafię nawet, choć nie zawsze to łatwe, mówić im o tych zasadach, albo, co jeszcze trudniejsze - powtarzać i przypominać im je. Dla mnie to ogromna radość być sobą - taką akceptowaną, kochaną i lubianą - to radość i cel zarazem. Wiele razy zostałam skreślona z różnych scenariuszy i przyjmowałam to ze zdziwieniem, czasem bólem, zawsze z niezrozumieniem - bo wypełniając rolę robię to szczerze, czasem może zbyt łagodnie i nienarzucająco, ale zawsze prawdziwie. Takie skreślenie rodzi pustkę, sprawia że myślę o przyszłości mojej i czyjejś beze mnie - czasemi myślę za długo i sama się tym ranię.
Każdy ma podobnie? Każdy ma rolę, która definiuje go, bo żyje a scenariusze i role żyją i zmieniają się razem ze mną i każdym. Myślę, że tak.
przez nie dające się skończyć milczenie przestałam być przyjaciółką
zaczęłam być przyjaciółką - znajdując i spotykając pokrewne dusze
przestałam być psychicznie i fizycznie bita
zaczęłam być kochana - bezgranicznie i z wzajemnością
zaczęłam kochać
nie daję się obwinić o wszystko
choć gdy rezygnuję to daję się zapomnieć
zanim zrezygnuję długo proszę uszanowano też moje uczucia
...
Choć w mojej niecierpliwości uważam, że zajmuje to za wiele czasu to przykładów, które, na moje szczęście, balansują na korzyść i uśmiech jest ogrom - dla mnie najważniejsze jest, że z wielu z nich wyciągnęłam wnioski.
Wiem też, że dojrzałam i potrafię się wypisać z niektórych ról sama, zwłaszcza wtedy gdy trwanie w nich jest nieszczere, wynika z "wypadania", albo jestem w nie wciskana, choć stanowczo proszę by tak nie było. Niektóre role są miłe, inne uwierają - z niektórych rezygnujemy sami, kiedy indziej ktoś rezygnuje za nas.
Aby uchronić moich bliskich i siebie - dziś, tu, teraz mam tylko siłę zapomnieć - w cichym zapomnieniu powiedzieć oblivate i zapomnieć bardziej niż zapomniałam dotychczas. W zapominaniu jestem obłędnie dobra.
Tym razem pustka nie powstanie, ja tylko dowiedziałam się, że ona już długo istnieje i ta ostateczność boli mnie od kilku tygodni - ta ostateczność, która jest już długo faktem. Pustka, o której nie wiedziałam jest już pełna dobra, miłości-od i miłości-do, też tej do siebie samej, choć wiem że bardziej kochałabym siebie gdybym mogła być najlepsza w rolach, które chcę wypełniać choć decyzją innych nie mogę.
Godzimy się na nie, poznajemy nowe, tracimy je i zmieniamy, gdy inne uznamy za ważniejsze, zmieniamy też siebie w nich - jesteśmy lepsi i gorsi.
Możemy się w nich doskonalić, tolerować je i być w nich mniej lub bardziej szczerzy zarówno ze sobą jak też z innymi.
A ci inni mają podobnie, grają mniej lub ważne role w naszym życiu - dłuższe i krótsze - epizodyczne, z chęci, sympatii, miłości i z przymusu, dlatego że "tak wypada" lub tylko tak przypadkiem wypadło.
Mnóstwo razy ku mojemu zaskoczeniu dowiadywałam się, że odgrywam rolę ważniejszą niż podejrzewałam, że jestem ważniejsza, bliższa, godna bezinteresowności. Prawie zawsze się nie doceniałam w żadnej z ról, nie marzyłam nawet o tym, że można mnie tak pokochać jak kocha mnie mój Mąż, tak akceptować, obdarzać troską i cieszyć jak przyjaciele. Nie wiem co jest fundamentem tej niepewności, podejrzewam, że to dlatego, że przez długi czas moje role były nic nie warte w oczach najbliższych krewnych, najwięcej warte były te warte dla nich, bo bezinteresowność odkryłam w praktyce już jako dorosła. Mam szczęście mieć obecnie w życiu całkiem wiele osób, dla których jestem ważna, które cenią mnie i moje zasady. Potrafię nawet, choć nie zawsze to łatwe, mówić im o tych zasadach, albo, co jeszcze trudniejsze - powtarzać i przypominać im je. Dla mnie to ogromna radość być sobą - taką akceptowaną, kochaną i lubianą - to radość i cel zarazem. Wiele razy zostałam skreślona z różnych scenariuszy i przyjmowałam to ze zdziwieniem, czasem bólem, zawsze z niezrozumieniem - bo wypełniając rolę robię to szczerze, czasem może zbyt łagodnie i nienarzucająco, ale zawsze prawdziwie. Takie skreślenie rodzi pustkę, sprawia że myślę o przyszłości mojej i czyjejś beze mnie - czasemi myślę za długo i sama się tym ranię.
Każdy ma podobnie? Każdy ma rolę, która definiuje go, bo żyje a scenariusze i role żyją i zmieniają się razem ze mną i każdym. Myślę, że tak.
przez nie dające się skończyć milczenie przestałam być przyjaciółką
zaczęłam być przyjaciółką - znajdując i spotykając pokrewne dusze
przestałam być psychicznie i fizycznie bita
zaczęłam być kochana - bezgranicznie i z wzajemnością
zaczęłam kochać
nie daję się obwinić o wszystko
choć gdy rezygnuję to daję się zapomnieć
zanim zrezygnuję długo proszę uszanowano też moje uczucia
...
Choć w mojej niecierpliwości uważam, że zajmuje to za wiele czasu to przykładów, które, na moje szczęście, balansują na korzyść i uśmiech jest ogrom - dla mnie najważniejsze jest, że z wielu z nich wyciągnęłam wnioski.
Wiem też, że dojrzałam i potrafię się wypisać z niektórych ról sama, zwłaszcza wtedy gdy trwanie w nich jest nieszczere, wynika z "wypadania", albo jestem w nie wciskana, choć stanowczo proszę by tak nie było. Niektóre role są miłe, inne uwierają - z niektórych rezygnujemy sami, kiedy indziej ktoś rezygnuje za nas.
Aby uchronić moich bliskich i siebie - dziś, tu, teraz mam tylko siłę zapomnieć - w cichym zapomnieniu powiedzieć oblivate i zapomnieć bardziej niż zapomniałam dotychczas. W zapominaniu jestem obłędnie dobra.
Tym razem pustka nie powstanie, ja tylko dowiedziałam się, że ona już długo istnieje i ta ostateczność boli mnie od kilku tygodni - ta ostateczność, która jest już długo faktem. Pustka, o której nie wiedziałam jest już pełna dobra, miłości-od i miłości-do, też tej do siebie samej, choć wiem że bardziej kochałabym siebie gdybym mogła być najlepsza w rolach, które chcę wypełniać choć decyzją innych nie mogę.



Komentarze
Prześlij komentarz