Pośpiech poniża

Fantastycznie jest wrócić na siłownię chociaż daleko mi jeszcze do fit-freaków, którym aż zazdroszczę że jak magnes przyciąga ich ona codziennie. Za powód do osobistej dumy uznaję to jak bardzo lubię siebie po siłowni. Nigdy nie ćwiczyłam, nigdy nie było jakichś sportowej kultury w mojej rodzinie żadnej sportowej pasji ani hobby i tak naprawdę dopiero teraz dzięki diecie i Tomkowi (koledze z pracy, który jest zapalonym maratończykiem) który dodatkowo otworzył mi oczy na to, że aby ciało działało jak dobrze nastawiona maszynach to trzeba często wprawiać je w ruch. Niby widziałam wcześniej, wszyscy to wiedzą, ale nie każdy wciela słowo w czyn. Czyny krzyczą głośniej niż słowa, a parę chwil na siłowni/fitnessie to prezent dla samej siebie. Dla mnie to prezent o podwójnej wartości, bo nigdy nie ćwiczę sama - tylko z przyjaciółmi, przez co jeszcze bardziej to uwielbiam.
Dzisiaj na insta przeczytałam, że POŚPIECH PONIŻA - te słowa tak intensywnie definiują mnóstwo ostatnich wydarzeń z mojej pracy, bo tak niestety jest że gdy praca jest kreacją a okoliczności powodują, że trzeba dopinać projekty w pośpiechu, to mimo ogromu serca, pasji, ambicji i zaangażowania nie jest się z nich dumnym. Niedostatek czasu powoduje pośpiech, który w dłuższej perspektywie umniejsza naszej pracy, jej efektom i szkodzi nam samym. Mam fantastyczne kobiety w moim życiu, które potrafią z korzyścią dla siebie balansować życie i pracę. Ja nie umiałam nigdy, nie wiem czy to przez to, że dorastałam w rodzinnej firmie, gdzie praca od zawsze była nienormowaną, obowiązkową formą pomocy. Może też przez moją chorą ambicję - sama nie wiem... Ale wdrażam obecnie plan naprawczy i liczę, że się sprawdzi, bo na pewno nie będzie mi brakować nadgodzin.

Tak odnośnie zmian, rzuciłam sobie wyzwanie i walczę z codziennością, ale początek - zapełnienie wszystkich pierwszych kwadracików nie jest łatwe. Dziś znów godzinkę później uciekam spać. Wczoraj też położyłam się do łóżka wcześniej, ale zasnęłam mniej-więcej normalnie, bo nie mogłam rozplątać myśli krążących mi po głowie i oczyścić jej żeby spokojnie zasnąć. Nie działał nawet mój sprawdzony i polecany przeze mnie (i podobno sprawdzający się nie tylko u mnie) sposób, czyli intensywne myślenie o kolorze czarnym - o wszystkim co jest czarne, ciemne, smoliste, o spacerze nocą po lesie i innych bardzo bardzo bardzo czarnych jak Batman rzeczach, aby wyciszyć się i zasnąć.
Dobranoc!

Komentarze

Popularne posty