Na spontanie

Wiem, że trwamy w cyfrowej rewolucji, ale wkurza mnie ta 0-1-kowa skrajność we wszystkim - wszystko wypada robić (oficjalnie) na 100% !!!  "bo jury bezosobowych fanów / hejterów" To utopijne!! Albo chore! Zależy od strony - czy jest na 100% na plus czy na minus - więc cieszę się, że coraz częściej solidarnie stajemy w obronie balansu "raz lepiej raz gorzej" - szkoda że wgl musimy, bo wydaje mi się że "szum SMow" czasami pogłębia te skrajności i stawia niektórych przeciw niektórym bardziej. Taka dorosłość w krzywym zwierciadle, gdzie każdy ma swoje zdanie o wszystkim i wolę dzielenia się nim ze wszystkimi, zamiast spróbować naprawdę rozmawiać z tymi bliższymi i to najlepiej na żywo! Czasem "dorosłość" powoduje, że stajemy się mniej spontaniczni - nie potrafimy wpaść do kogoś na kwadrans/szklankę wody/.../chwilę - może powoduje to fakt iż do każdego mamy kawałek... a jesteśmy przecież tak usztywnieni, że nie można zapytać? Bo? Jejuuuu nie pamiętam kiedy ktoś mnie tak spontanicznie nawiedził? Jak "królowa angielska" trzeba się umówić, ustalić co będzie w menu... kto będzie... o której... Męczące, zgrzybiałe i sztywne! Chcę się odchylić od tej normy, boje się, że pozwoliłam jej się osaczyć, chcę móc swobodnie odmawiać i potwierdzać spontany - otwartość to być zarówno na TAK jak i na NIE-E!

Wkurza mnie to, że w "dorosłości" nie na wszystko mam czas, ale bardziej, że nie wszyscy mają czas dla mnie - wierzę, że idea, by w imię miłości ~ przyjaźni dać wolność 

""Kiedy do Ciebie wróci, jest Twoje. Jeśli nie, nigdy Twoje nie było.""

...i mam / miałam (!?) nadzieję, że wzajemność i tęsknota za mną, czasem ze mną, chęcią posiadania choć nikłego poziomu wiedzy o tym co u mnie sprawi, że mój poziom zaciekawienia "kimś" zostanie choć częściowo odwzajemniony i mega mnie smuci, że skuteczność tej metody pokazała jak wiele osób z łatwością wybiera codzienność beze mnie. Gdy sobie przypominam przeszłe wspólne momenty z nimi przykro mi, że nie ma widoku na nowe, ale każda relacja wymaga wspólnego pielęgnowania...moje jednostronne starania z perspektywy czasu wydają mi się bardzo smutne - nie powinnam chcieć za wszystkich, powinnam też być chciana, zwłaszcza, że mimo zaniedbania we mnie czasami wciąż budzi się ta smutna ciekawość, chęć zaistnienia w czyimś życiu, wywołania uśmiechu - mimo pełnego niechęci i niepamięci milczenia... Ja wspominam, pamiętam i wyciszam tę ciekawość gorzką prawdą rzeczywistości.

Mam ku własnej dumie i ogromnej radości takie relacje, które stoją na fundamentach z czasów obowiązku szkolnego ❤️ one opierają się dorosłości, po latach można spytać "co słychać?" i nie móc przestać sobie wzajemnie odpowiadać! Wyjątkowo jest z relacjami z czasów "dorosłości" tutaj trzeba bliskiej, pokrewnej duszy, która emanuje tym samym, ciepłem, ciekawością i troską o wzajemność-codzienność - ale z dumą mam i pielęgnuje też takie!Miałam szczęście je odnaleźć i wierzę, że dzięki nim łatwiej przeżyję te zaniedbane 💔 a może kiedyś i ja dodam do szufladki z nostalgią bez goryczy

Mam też sporo nadziei, że "idzie nowe" zobaczymy co wykiełkuje 🤞

O.

Komentarze

Popularne posty